Nie lubię słowa kariera

Nie lubię słowa kariera

Zmieniają się czasy, kultura się komercjalizuje, pęd życia jest coraz szybszy. A Ona wciąż niezmienna od ponad 30 lat na scenie. Zawsze w czarnym kostiumie, z tą samą fryzurą i piosenkami, do których słowa napisali wybitni polscy tekściarze. „Och, życie, kocham cię, życie”, „Jaka róża, taki cierń”, „Modlitwa”, „Zamiast”, „Nie żałuję” – to utwory, które znają wszyscy z nas. Piękne, mądre, refleksyjne. Jak można przeczytać na stronie internetowej artystki: „Najbardziej odpowiada jej zapomniana już definicja francuskich encyklopedystów: Piosenka – rodzaj wiersza, krótkiego, do którego dodaje się muzykę, aby był śpiewany przy okazjach towarzyskich, a nawet samemu, jeśli się chce oddalić znudzenie, jeśli się jest bogatym lub lżej znosić nędzę, jeśli się jest biednym”.
Z Edytą Geppert o muzyce, małżeństwie i scenicznym wizerunku rozmawia Magda Wieteska.

 

Magda Wieteska: Nie ma Pani w plotkarskich portalach, na których królują polskie gwiazdy. Jedyny „news”, jakiego się doszukałam, to były Pani zdjęcia z mężem. Dodajmy, że tym samym od 30 lat. Pomimo tych „braków” w internecie, bilety na Pani koncerty sprzedają się na pniu, a Polacy Panią uwielbiają. Komentarze pod informacjami o Pani recitalach świadczą o tym jednoznacznie: „gwiazda ogromnego formatu”, „piękny głos, niezwykła ekspresja”, „cudowna, mądra, bliska”, „uwielbiam Pani piosenki”, „słuchając Pani piosenek, płaczę”. Jacy są właściwie Pani fani, dla kogo Pani śpiewa?
Edyta Geppert: Muszę przyznać, że nie zastanawiałam się na ten temat. Mówiąc krótko i najprościej: śpiewam dla tych, którzy chcą mnie słuchać. Nie zastanawiam się, kim jest moja publiczność i jakie są jej upodobania. Śpiewam to, co lubię i tak, jak lubię, i cieszę się, że moje wybory artystyczne spotykają się z tak życzliwym przyjęciem.

M.W.: Ma Pani muzyczne korzenie – węgierskie… Czy wyobraża Pani sobie inny rodzaj kariery niż muzyczna?
E.G.: Nie lubię słowa kariera. Źle mi się kojarzy. Dziś można zrobić karierę każdemu, za kim stoi odpowiednio silna machina promocyjna. Tak się szczęśliwie złożyło, że moje hobby stało się moim zawodem, o czym kiedyś nawet nie marzyłam. Chciałam pracować w zawodzie praktycznym, potrzebnym innym ludziom, takim jak nauczycielka, wychowawczyni w domu dziecka albo krawcowa, bo uwielbiałam szyć… Los zrządził inaczej i jestem mu za to bardzo wdzięczna.

M.W.: Czym jest dla Pani muzyka? Czy słucha jej Pani na co dzień, czy ma Pani swój ulubiony gatunek, a może wokalistę/zespół?
E.G.: Muzyka i śpiew towarzyszą mi od dzieciństwa. Bardzo często śpiewam sama dla siebie. Bez śpiewania nie wyobrażam sobie życia. Słucham bardzo różnej muzyki, zależnie od nastroju. Jeśli chodzi o piosenkę, to nie mam jednego ulubieńca. Szczególnie bliscy są mi ci wszyscy wykonawcy, którzy przywiązują wagę do tekstów oraz ci, wywodzący się z epoki swingu.

M.W.: Zawsze w czarnym kostiumie, takim samym uczesaniu, blondwłosa. Czy nie kusiło Pani nigdy, by zmienić swój sceniczny wizerunek?
E.G.: Nie, nigdy. W czerni czuję się bezpiecznie i dobrze. I nie widzę powodu, żeby swój wizerunek na siłę zmieniać.

M.W.: Pani mąż, Piotr Loretz, jest jednocześnie reżyserem Pani koncertów, był także Pani wykładowcą w szkole muzycznej. Jak to jest: razem żyć i pracować, i przy tym nie zwariować?
E.G.: Ta sytuacja ma swoje zalety, jak i wady. Zaletą jest to, że na co dzień mogę pracować z reżyserem, co jest rzadkością w środowisku estrady muzycznej. Wadą to, że trudności życia zawodowego mogą położyć się cieniem na życiu prywatnym. I na odwrót.

M.W.: Pisali dla Pani znani polscy poeci: Agnieszka Osiecka, Wojciech Młynarski, Jacek Cygan, Magda Czapińska, Bożena Ptak, Marek Dagnan, Jerzy Ficowski. Bywało, że ingerowała Pani w te teksty…
E.G.: Ingerowała – to trochę za mocne określenie. Czasami proszę o zmianę jakiegoś słowa, czasem o dopisanie zwrotki, a czasem o pointę. Chodzi o to, żeby tekst, który włączam do repertuaru, był zgodny z moim spojrzeniem na świat i by dawał mi jak największe możliwości interpretacyjne.

M.W.: W jaki sposób wypoczywa Edyta Geppert?
E.G.: W ciszy. W lesie lub domu, odcięta od ludzi i telefonu.

M.W.: Jakie ma Pani plany na najbliższy czas? Kalendarz Pani koncertów jest niemal całkiem wypełniony. Ale czy (kiedy?) usłyszymy Panią na nowej płycie?
E.G.: Myślę, że tak. Powoli zbiera się materiał i mam nadzieję, że nastąpi to w przyszłym roku.

M.W.: Mocno więc trzymam kciuki, żeby móc w przyszłym roku znów usłyszeć Panią na płycie. Dziękuję za rozmowę.

Jeżeli chcą Państwo usłyszeć Panią Geppert na żywo, zamieszczamy LINK –  KLIKNIJ TUTAJ,  pod którym znajdą Państwo listę koncertów w całej Polsce z możliwością zakupienia biletów. Polecamy

Edyta Geppert

Redakcja
Kategorie
Udostępnij

Zapisz się do newslettera Gazety Senior!

To proste, aby otrzymywać nasz Newsletter, wypełnij trzy pola poniżej i kliknij „Zapisz mnie do Newslettera”. Usługa jest bezpłatna.