
Spisujemy wspomnienia i rodzinne historie
Pisanie pomaga uporządkować myśli i emocje, pozwala wnieść coś całkiem nowego do relacji z bliskimi, sprawia mnóstwo przyjemności. Można się o tym przekonać podczas bezpłatnych warsztatów, które w kilkunastu miastach organizuje Stowarzyszenie „Koncentrat”. „Gazeta Senior” i portal GazetaSenior.pl patronują tej inicjatywie.
Rozpoczęła się właśnie trzecia edycja bezpłatnych warsztatów twórczego pisania dla seniorów. W tym roku w projekcie weźmie udział ponad 450 osób powyżej 60. roku życia z różnych zakątków Polski. Spotkania są przeznaczone zarówno dla całkiem początkujących, jak i dla tych, którzy od dawna piszą do szuflady albo dla niewielkiego grona czytelników, a potrzebują dodatkowych wskazówek, motywacji i inspiracji. Pod okiem profesjonalistów, w przyjaznej atmosferze, będzie można popracować nad stylem i formą krótkich tekstów, które powstaną na zajęciach, podyskutować o tym, dlaczego warto utrwalać rodzinne opowieści i porządkować domowe archiwa oraz jak się za to zabrać. Warsztaty to też po prostu dobra okazja, by potrenować swoją pamięć, wyobraźnię i przyjemnie spędzić wolny czas. – Każdy uczestnik zajęć dostanie od nas w prezencie „Książkę o pisaniu”. Znalazły się w niej ciekawe wywiady z pisarzami, psychologami, historykami i literaturoznawcami oraz przydatne teksty poradnikowe. Organizujemy także konkurs literacki przeznaczony tylko dla seniorów, którzy wezmą udział w warsztatach. Ich prace oceni profesjonalne jury, każdy otrzyma krótką recenzję swojego tekstu, a do zwycięzców trafią nagrody – mówi Aleksandra Rzążewska, koordynatorka projektu PISZEMY+ i współautorka publikacji. Warsztaty odbywają się w Warszawie, Łodzi, Gdańsku, Gdyni, Katowicach, Toruniu, Białymstoku, Lublinie, Kielcach, Radomiu, Krakowie, Olsztynie, Bydgoszczy, Płocku i Białej Podlaskiej.
Projekt jest współfinansowany ze środków otrzymanych od Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w ramach Rządowego Programu na rzecz Aktywności Społecznej Osób Starszych na lata 2014-2020. Więcej informacji o inicjatywie oraz porady dla osób, które chcą zabrać się za spisywanie wspomnień i rodzinnych opowieści, można znaleźć na stronie: www.piszemyplus.pl.
Jak się zapisać na zajęcia? Na stronie www.piszemyplus.pl w zakładce „warsztaty” sukcesywnie umieszczane są informacje o kolejnych terminach i miejscach spotkań – do końca listopada odbędzie się ich aż 30. Wystarczy wybrać jedno z nich, najbardziej nam pasujące, i zapisać się, korzystając z podanego na stronie kontaktu do lokalnych organizatorów lub zgłosić się do Stowarzyszenia „Koncentrat”: stowarzyszenie.koncentrat@gmail.com lub tel. 691 937 428.
Poniżej jeden z tekstów napisanych przez uczestniczkę ubiegłorocznych warsztatów pisarskich. Jego autorka, Barbara Filipowicz-Zarębska, otrzymała jedną z nagród dodatkowych w konkursie literackim organizowanym w 2014 r.
W sennej uliczce kółka walizki głośnym terkotem ogłaszają powrót Lucyny do domu.
W niskiej zabudowie przedwojennych willi, otoczonych rzadko pielęgnowanymi ogrodami, sen przychodził tuż po zmroku. Większość mieszkańców to ludzie w podeszłym wieku, którym monotonne dni uporczywie odmierza głośne tykanie zegarów.
Kiedy przed laty sprowadziła się tu, do mieszkania męża, była nieco przygnębiona miejscem, w którym mieli odtąd wieść wspólne życie. Lubiła jasne, przestronne wnętrza, wszelkie zbędne przedmioty rozdawała lub wyrzucała. Uważała, że czas teraźniejszy ma tyle do zaoferowania, że nie warto zajmować się zakurzoną, nadgryzioną przez mole przeszłością.
Lucyna cicho otworzyła drzwi. Od progu powitał ją mdlący, trudny do zniesienia zapach. Obudziła męża, którego zmysł powonienia dawno przeszedł na emeryturę, natomiast ją wiele zapachów przyprawiało o migrenę.
Dom, w którym mieszkali, wybudowany został tuż przed wojną przez dziadka Eustachego. Wewnątrz był wielokrotnie przebudowywany i dzielony na mniejsze mieszkania. Kiedy dzieci wyprowadziły się na swoje, wyremontowali dwa duże pokoje i tam urządzili sobie przytulną przestrzeń.
Reszta domu, szczególnie suterena, pełna była zakamarków, drzwi, za którymi niespodziewanie wyrastał ceglany mur, starych szaf – zbyt ciężkich i dużych, aby dało się je wynieść wąskimi schodami. Rzadko zaglądali więc do tego królestwa kurzu i pajęczyn.
Niestety, brzydki zapach wydobywał się właśnie stamtąd. Uzbrojeni w latarkę i czujny nos Lucyny zaczęli przeszukiwać pomieszczenia w nieużywanej części domu. Za wielką starą szafą znaleźli właściciela tego upojnego aromatu. Był to zmumifikowany kot, który prawdopodobnie po zjedzeniu trutki na szczury, schował się w ciemnym kącie, by dokończyć żywota. Aby go wydostać, musieli odsunąć ciężki mebel. Nie udało się tego zrobić bez wyjęcia jego zawartości. Wśród pudeł i rupieci natknęli się na zniszczoną tekturową walizkę. Uszkodzony zamek odskoczył z trzaskiem i jej zawartość rozsypała się na podłogę.
Następnego dnia Lucyna postanowiła uporządkować fotografie, kartki pocztowe i przewiązane tasiemkami paczki listów, które przeleżały wiele lat we wnętrzu tekturowej walizki. Bezwiednie zaczęła przeglądać zdjęcia, odczytywać pozdrowienia z wakacyjnych widokówek. Równym i ładnym charakterem pisma Hanki zaczęły napływać wydarzenia i ludzie żyjący niegdyś w tym domu.
Świt rozproszył światło nocnej lampki, przy której Lucyna ze łzami w oczach czytała wojenne wspomnienia młodziutkiej Hanki – o tułaczce i ciężkiej pracy na terenie Niemiec, o tym, z jaką determinacją walczyła, aby nie rozdzielono jej z chorym ojcem. Wreszcie o nocy, kiedy seria w okna z karabinu maszynowego postawiła na nogi cały dom. Wśród odłamków potłuczonego szkła leżał na podłodze, w samej tylko bieliźnie, jej ukochany brat. Z rozbitej głowy sączyła się krew. Tak jak stał, został zabrany z domu i brutalnie wepchnięty do samochodu Gestapo.
Hanka, wtulona w ciepłą jeszcze pościel na łóżku brata, szeroko otwartymi oczyma wpatrywała się w rozgwieżdżone zimowe niebo, które obojętnie trwało w swoim majestacie. Nigdy więcej nie zobaczyła swojego brata bliźniaka, Wiesławka, zwanego w domu Sławkiem.
Wśród listów Lucyna odkryła też zabawne historie, chociażby taką: Hanka wraz z małymi wtedy jeszcze synkami spędza wakacje w Sopocie. Na plaży zauważa młodą, wilkowatą sunię, która całymi dniami biega wśród plażowiczów, pije słoną morską wodę i wyjada resztki z koszy na śmiecie. Przygarnia ją i przez miesiąc ukrywa jej istnienie przed mężem. Zobowiązuje dzieci do utrzymania tajemnicy. One aż drżą z dumy i radości, że będą miały własnego pieska. Topsi była ukochanym psem całej rodziny, panoszyła się w warszawskim ogrodzie i wiernie strzegła domostwa.
Lucyna poczuła, jak jej dom ożył. Ze zdumieniem przeglądała stare fotografie, rozpoznając ludzi z opowiadań Hanki, którzy – tak jak lubiła ona – wystawiali na tarasie, jej tarasie, twarze do wiosennego słońca. Ogród na przedwojennych fotografiach był wielkim trawnikiem z kilkoma małymi drzewkami. Duży taras domu dziś osłania potężna korona starej moreli, która raczy co jakiś czas najsłodszymi owocami na świecie.
Lucyna nigdy nie poznała osobiście Hanki – matki swojego męża – ale zdechły kot i tekturowa walizka pozwoliły jej poczuć się częścią czegoś większego, połączyć przeszłość z teraźniejszością.
Źródło: „Gazeta Senior”, Kraj, październik-listopad-grudzień 2015
fot. Jacek Łagowski
- Udar mózgu – zdiagnozuj i przeciwdziałaj! - 15 czerwca, 2017
- Wieczorne objadanie się jest niebezpieczne - 27 marca, 2016
- Jak skończyć ze słodyczami? - 23 lutego, 2016