Janosik i Robin Hood. Amatorzy cudzej własności
Janosik i Robin Hood zyskali popularność dlatego, że zabierali bogatym i rozdawali biednym.
Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej GazetaSenior.pl
Bogaci z powodu tych rabunków ponosili właściwie tylko ujmę na honorze, a biedni dalej byli biednymi. Zbójców, piratów i dobroczyńców na cudzy koszt wcześniej czy później wieszano zwykle bez specjalnych ceregieli. I biedni i bogaci mieli z tego wspólną rozrywkę.
Spis Treści
Janosik i Robin Hood
Amatorów rozdawania cudzego mienia, takich jak Janosik i Robin Hood jest cały czas sporo. Świetnym przykładem jest urząd podatkowy. Przez pół roku zabiera wszystkim pieniądze w formie podatków, a później udaje, że rozdaje biednym. Zaskarbia sobie tym popularność wśród biedoty, a przy okazji tego rozdawania i rządzącym coś skapnie. Chętnie przygarniają różne tantiemy opłacane z podatków, a to premie, a to dywidendy, albo wynagrodzenie za zasiadanie w radzie nadzorczej. Tak sobie poukładali przepisy i rozporządzenia, że im się to po prostu należy.
Całe szczęście, że tych rządzących są zaledwie dziesiątki tysięcy. Z bólem serca, ale jakoś przeżyjemy to ich gromadzenie nad miarę różnych dóbr. Dwa domy, trzy mieszkania, pięć samochodów. Dobrze, że co kilka lat następuje zmiana garnituru władzy. Nowi zawsze sprawdzają starych, czy za dużo nie przywłaszczyli w czasie rozdawania wspólnego. I za chwilę sami zaczynają gromadzić dobra.
Gdy za mało z podatków
Jednak nie tylko Janosik i Robin sięgali po cudze. Od czasów wikingów, a może i wcześniej, do kościołów i klasztorów noszono boskie metale jak srebro i złoto. Zakonnicy lubili te metale i wytwarzali z nich różne ozdobne wizerunki na chwałę. Ludzie gdy nie wiedzą co zrobić z pieniędzmi, a nie chcą ich sami rozdawać biednym, to niosą do kościołów i klasztorów. Chcą za te zgromadzone dobra, w tym drugim lepszym świecie zapewnić sobie lepszy byt. Kiedy więc jakiemuś władcy przyjdzie do głowy, że brakuje mu pieniędzy z podatków od biednych i bogatych, to rabuje kościoły.
Rabują, bo mogą
Czasami jak władca był biedny, a zachciało mu się powojować, to rabował kościoły i klasztory. Napoleon, zanim został cesarzem, zanim rozpoczął kampanię egipską, to zabrał sobie srebro Zakonu Maltańskiego i uposażony wyruszył oglądać piramidy i strzelać do sfinksa.
Templariuszom ich dorobek zabrał król Francji. Jak przystało na zakonników Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona obrośli nie tylko w zamki i banki, ale też na chwałę swoją budowali kościoły i stroili je bogato. Do tej pory poszukiwacze przygód poszukują legendarnych skarbów, a to na Wyspie Dębów, a to na Cyprze i Rodos.
Fryderyk Wilhelm III król pruski zarządził kasatę zakonów na Śląsku, a pieniądze przeznaczył na zapłacenie wojennych długów.
Chyba najprzyzwoiciej zachowali się Szwedzi w czasie potopu. Rabowali wszystko i wszystkim, nawet marmury i kamienie.
W czasie ostatniej wojny światowej nie dość, że rabowali najeźdźcy to i wyzwoliciele. Na koniec państwo zabrało bogatym majątki, dwory, pałace i fabryki. Rząd robotniczo – chłopski tak sprawnie tym zarządzał, że się rozsypał. I biedni zostali z długami.
Na co dzień
Biedny pracowity lud chciałby żyć po swojemu. Zbędne mu wielkie pałace i luksusy. Na co dzień wymagania biedoty nie są wielkie. Napchać brzuch, napić się, poprzytulać się wzajemnie, pogłaskać dzieciska i trochę popracować, żeby nie było nudno.
Więc kiedy usłyszycie, że coś będzie teraz nazywało się narodowe, to trzymajcie się za kieszeń. Chcą biednych znowu ograbić. Jak usłyszycie, że dla podniesienia prestiżu, teraz podniesiemy podatki bogatym, to znaczy, że Janosik i Robin się zbliżają.
Dla biednych zagrożeniem są ambitni władcy i reformatorzy.
- Premiera w Pantomimie. „STADO. W środku jesteśmy baśnią” - 7 grudnia, 2024
- We Wrocławiu „Miasto z piernika” i jarmark - 30 listopada, 2024
- Masowe wymieranie zwierząt - 27 października, 2024