Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego a socjolekt boiskowy
Dzień Języka Ojczystego to dobry czas, by zastanowić się nad ubóstwem języka sportowego. Nie starają się panowie sprawozdawcy.
Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej GazetaSenior.pl
Spis Treści
Socjolekt
Językoznawcy tak określili zasób słów powiązany z wykonywanym zajęciem. Niewątpliwie socjolektem jest język, którym posługują się sprawozdawcy meczów piłkarskich.
Lewandowski nie schodzi z ust kibiców i dziennikarzy sportowych. To niemal bożyszcze tych, co pasjonują się piłka nożną. Jak na tak wybitną postać zasób słów stosowany przy opisywaniu osiągnięć w tej dyscyplinie, zarabiania pieniędzy, i to dużych pieniędzy, raczej mamy ubogi. Jakoś w wiekach średnich lepiej radzili sobie rodacy ze słowotwórstwem.
W czasach PRL-u ziemniaki wyparły z użytku kartofle i nie przyjął się taki na przykład zwis męski. To miała być nowa nazwa krawata.
Piłka nożna i sprawozdawcy
Skoro taka ilość Polaków pasjonuje się osiągnięciami piłkarzy, to dlaczego nie stworzyć nowych słów do opisywania tego, co dzieje się na boisku. Rzut rożny przypomina ten zwis męski, już lepszy był korner, choć obcojęzyczny. Rzut karny jest wykonywany nogą, a tak z przyzwyczajenia zwykle rzucamy się przy pomocy rąk komuś na szyję. Rozumiem wyrzucanie piłkarza z boiska z czerwoną kartkę w ręku. Ale przecież on właściwie schodzi. Rzadko kiedy truchta. Zatem nikt go nie wyrzuca, tylko raczej wygania. A sio zdaje się mówić sędzia, won z boiska ty niebezpieczny dla innych kopiących w piłkę ten skórzany niegdyś worek. Teraz te okrągłe przedmioty, w które kopią zawodowcy wykonuje się ze specjalnych tworzyw.
Socjolekt boiskowy
Z podaniem też mam problem. Kiedy mówimy, proszę, dobrze jest często używać słowa, proszę, to ładnie brzmi. Zatem, kiedy na boisku jeden do drugiego krzyczy, „podaj, proszę”, to można odnieść wrażenie, że oczekujemy podania ręką, a nie kopnięcia. Zatem słowo podanie także tu nie za bardzo pasuje. Nic dziwnego, że tak często ci zawodowcy na boisku niby odruchowo wyciągają ręce w bok i w górę, by piłkę złapać i podać koledze. Zawodowcy w tej specjalizacji muszą być uprzejmi wobec siebie, bo na nogach mają takie specjalne buty z kołkami, co bardziej przypominają średniowieczną maczugę. Skoro przez całe swoje życie zawodowe zajmują się zarabianiem pieniędzy przy pomocy kopania nogami, to muszą w tej dziedzinie posiadać sporo wprawy. Czasami nawet popisują się takim podnoszeniem nóg, że stopa jest wyżej głowy. Takie gimnastyczne popisy to tylko w balecie i na boisku. Popatrz, zdaje się mówić jeden do drugiego, zbliżając niebezpiecznie stopę do głowy, jaki mam ładny bucik.
Oczywiście, że możemy pozostać przy dotychczasowych terminach i zwrotach, jak strzał z woleja, parada bramkarza. Jednak skoro te dotychczasowe określenia są zapożyczone z innych dziedzin to czasami trudno zrozumieć, dlaczego tak popularna i wzbudzająca tyle emocji dyscyplina zarabiania pieniędzy nie wypracowała sobie lepszego słownictwa. I tak dominującymi słowami wśród kibiców są wulgaryzmy. Idealnym słowem z piłkarskiego słownika jest spepranił. Można strzelać palcami dla zwrócenia uwagi, można używać różnych strzelb i łuków do strzelania, ale żeby to marne dotknięcie noga piłki nazywać od razu strzałem? To przesada. Zwykle kopiący piłkę mówią o tym szmata. To pozostałość po czasach, kiedy kopano w szmaciankę.
Import do języka ojczystego
Nie bójmy się przystosowywać słów międzynarodowych do naszego języka. Kiedyś pakowaliśmy na siłę słowa i zwroty z łaciny i niemieckiego. Teraz popularny język wypełniony jest słowami angielskimi. Pewno niewielu kojarzy, by pozostać przy dziedzinach sportowych, że swojskie słowo rower pochodzi od słynnej formy produkującej samochody. Firma Rover kiedyś wytwarzała welocypedy. Teraz kiedy na angielskich rowerach pomykają śląscy kolarze, to wszyscy rozumieją, że odbywa się wyścig cyklistów. Motocykliści to też słowo zapożyczone z obcych języków. Przecież cykl to z greki, o czym wiedzą wszyscy, co w szkole greki się uczyli.
Mnóstwo słów w naszym języku to zapożyczenia i spolszczenia. Świetnie można się bawić na emeryturze, wyszukując i próbując zrozumieć, co łączy pomarańcze, pomidory i frytki w sensie językowym oczywiście.
Zatem w Dniu Języka Ojczystego może skusicie się na zabawę słowami i ich pochodzeniem? Ze słowem ojczysty też może być mały problem, czy ten termin od ojczyzny, czy może od ojca pochodzi. Za to dla Ślązaka 21 lutego to w języku ojczystym „je dziyń rodnij mowy”? O tym, że śląskie języki są dwa, wiedzą wszyscy prawdziwi Ślązacy dumni z języka ojczystego.
Jeżeli interesują Cię podobne informacje, zapisz się do Newslettera Gazety Senior Zapisz się do Newslettera
Zobacz również:
Najlepsze konto dla seniora. RANKING kont bankowych dla emeryta 2022 [TABELA]
- Lwice wybrały samochód - 9 sierpnia, 2024
- Tajemnice udanych wakacji - 3 sierpnia, 2024
- Atrakcja turystyczna - 30 lipca, 2024