Rodzinna spuścizna – radość czy kłopot? Co zostawić, a czego się pozbyć bez zmrużenia oka?

Rodzinna spuścizna – radość czy kłopot? Co zostawić, a czego się pozbyć bez zmrużenia oka?

Z Joanną Hübner-Wojciechowską, autorką książki „Pamiątki rodzinne. Osobliwy przewodnik dla kolekcjonerów” rozmawia Tadeusz Deptuła.

Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej GazetaSenior.pl

Tadeusz Deptuła: Kolekcjonerem pamiątek rodzinnych może zostać każdy.

Joanna Hübner-Wojciechowska: Jak najbardziej, choć wymaga to pewnej dojrzałości. Zazwyczaj dziedziczymy różne pamiątki po naszych przodkach, np. po dziadkach, kiedy jesteśmy młodzi i nie w głowie nam ślęczenie nad papierzyskami z pozoru bezwartościowymi. Żyjemy w pośpiechu, zaaferowani swoimi sprawami i zależy nam na jak najszybszym uporaniu się z problemem. Moja rada – nie pozbywajmy się bez namysłu wszystkiego, zapakujmy do pudeł dokumenty, zdjęcia itp., a gdy tempo naszego życia zwolni, sięgnijmy po nie. Rozwiązywanie rodzinnych zagadek i składanie puzzli z tych nielicznych zachowanych elementów okaże się fascynującym zajęciem. Gwarantuję satysfakcję, którą i ja odkryłam po latach, zagłębiając się w rodzinne archiwa. Jeżeli obce jest nam myślenie o przyszłości, a spodziewamy się, że odziedziczony spadek może przedstawiać rynkową wartość, dobrze skonsultować decyzję z rzeczoznawcą. Śmietnik powinien być absolutną ostatecznością.

Jestem przekonany, że rozmawiam z właściwą osobą. Jakie kryteria stosować przy podejmowaniu takich decyzji? Co zostawić, a czego się pozbyć bez zmrużenia oka?

Trudno powiedzieć. W tej chwili już np. przedmioty sztuki użytkowej z lat 70. XX w. mają swoją cenę. Jeżeli odziedziczymy mieszkanie po dziadkach, którzy żyli i urządzali się w latach 60. i 70. XX w., to możemy liczyć na szklane wazony cenionych obecnie projektantów, dobre kryształy i ceramikę. Również pocztówki i książki dla dzieci z tych lat (to był złoty okres polskiej ilustracji książkowej), wydane wprawdzie na marnym papierze mają swoją wartość. Zatem warto wrzucić, chociażby do wyszukiwarki internetowej i sprawdzić, czy pojawiają się one na aukcjach.

Pomocna tu będzie Pani najnowsza książka „Rodzinne pamiątki’, która ukazała się w ARKADACH w serii Przewodnik dla kolekcjonerów.

Zachęcam do sięgnięcia po nią, ponieważ można ją czytać na wyrywki, wybierając interesujące rozdziały. Nawet jeśli nie uda nam się znaleźć analogicznych przedmiotów w odziedziczonym spadku, zyskamy wiedzę, jakimi tropami podążać w poszukiwaniu ich genezy i jak datować obiekty. Przewodnik adresowany jest też do osób interesujących się historią, obyczajowością, a przede wszystkim sztuką.

Książka „Pamiątki rodzinne” ma podtytuł „Osobliwy przewodnik dla kolekcjonerów”. Dlaczego „osobliwy”?

Dlatego, że bazuję na historii moich rodzin po mieczu i po kądzieli. Odziedziczyłam po nich wiele różnorodnych przedmiotów, które dobrze oddają specyfikę terenów, z których się wywodzili tj. Kresów, Galicji i Królestwa Polskiego. Reprezentowali też odmienne środowiska społeczne. Jedni byli ziemianami, drudzy urzędnikami w służbie państwowej. Dodatkowo po rodzicach pozostało mi wiele rzeczy z lat 60. i 70. XX w. Mama była pasjonatką butów i nigdy ich nie wyrzucała. Podobnie było z ubraniami, i to wszystko ma dziś określoną wartość. Jestem wdzięczna moim przodkom, że mimo licznych przeprowadzek wynikających z zawirowań historii, ocalili tak wiele. Dzięki tym przedmiotom – meblom, obrazom, listom, fotografiom, różnym dokumentom – mogłam odtworzyć ich pasjonujące dzieje.

Książkę otwierają i zamykają drzewa genealogiczne sięgające końca XVIII wieku. Trudno było je odtworzyć?

Mogłam to zrobić dzięki zachowanym dokumentom: aktom chrztów, ślubów, zgonów. Wiedząc, gdzie dana osoba zmarła możemy uzyskać dodatkowe informacje w archiwach kościelnych. Coraz ważniejszą rolę odgrywa internet, gdyż niektóre archiwa państwowe zostały zdigitalizowane i są powszechnie dostępne. To znakomicie ułatwia pracę. Świetnym źródłem jest Wielka Genealogia Minakowskiego, która zawiera najpełniejszą genealogię elit polskich od XII do XXI wieku. I co ważne umożliwia wprowadzanie naszych prywatnych odkryć i koligacji, co do osób uwzględnionych w spisie.

Co Panią zaskoczyło?

To, że odkryłam bardzo wiele rzeczy, o których w mojej rodzinie się nie mówiło. Np. osoby, o których istnieniu nie wiedziałam, jak siostry jednej z moich bab

Najcenniejsze obiekty, jakie pozostały w Pani domu?

Na pewno dokumenty, które moja babcia jako jedyne ocaliła z powstania. Potwierdzają one służbę publiczną Karola Hübnera od początku XIX w. najpierw pod dowództwem księcia Józefa Poniatowskiego, później wielkiego księcia Konstantego. Te bezcenne dokumenty z woli mojego ojca przekazałam do Muzeum w Opocznie, ponieważ rodzina była związana z tym miastem. Dysponuję tylko ich kserokopiami. Pamiętajmy, przekazując dokumenty rodzinne do archiwów czy muzeów, zawsze róbmy kopie z myślą o przyszłych pokoleniach, naszych dzieciach czy wnukach.

Myślę, że w każdym domu jedną z najczęstszych pamiątek są fotografie.

Fotografia jest bezcennym źródłem informacji o epoce, o ludziach, ich wyglądzie, sposobie ubierania, fryzurach itp. Często odnajdowałam na fotografiach moich babć brosze czy kolczyki, które odziedziczyłam i z upodobaniem noszę. To miłe uczucie.

Chyba najłatwiej przechowuje się wiszące na ścianach obrazy i stojące na kredensach i serwantkach bibeloty?

Gdy wchodzę do czyjegoś mieszkania, to od razu widzę, czy ma ono historię zapisaną w przedmiotach. Klimat domu wiele mówi o kulturze osobistej właścicieli. Nawet nowocześnie urządzone mieszkanie, w którym znajdzie się miejsce dla babcinej serwantki czy zdjęcia przodka, od razu zyskuje inny wymiar. Lubię, gdy ludzie otaczają się przedmiotami, które należały do ich najbliższych. Wiem, że dają im one poczucie zakotwiczenia, zakorzenienia, bo sama tego doświadczam. Fakt, że pracuję przy biurku mojego dziadka, przypomina mi o ciągłości rodu. Na ścianie wiszą fotografie bliskich mi osób, z którymi codziennie wymieniam spojrzenia. Zdaję sobie sprawę, że w pokoleniu mojego syna potrzeba kultywowania dziedzictwa jest dużo mniejsza. Może przyjdzie ona z wiekiem?

Jak postępować z platerami, srebrnymi paterami, tacami, w posiadanie których weszliśmy?

Mam sporo takich przedmiotów i przyznaję, że używam ich od święta, np. secesyjne talerze stawiam na stole tylko do kolacji wigilijnej. Ale już posrebrzanych sztućców z okresu międzywojennego używam na co dzień. Trzeba pamiętać, żeby nie wkładać ich do zmywarek. Zwracam na ten fakt uwagę, bo to nie dla wszystkich jest oczywiste.

Panie chętnie noszą biżuterię po przodkach.

To prawda, sama odziedziczyłam kilka wyjątkowej urody pierścionków z okresu międzywojennego babci Hübnerowej, noszę je na co dzień, a te z brylantami od wielkiego święta. Nie wiem, do kogo trafią, ponieważ nie mam córki, ani wnuczki, a zawsze były dziedziczone po kądzieli. Mam też piękną srebrną biżuterię powojenną z lat 60. XX w. W owym czasie działało kilka firm, których wyroby nie tylko zachwycają formą, ale mają swoją, określoną wartość rynkową.

Odsyłam tu Czytelnika do Pani książki „Lata 60. XX wieku. Sztuka użytkowa. Przewodnik dla kolekcjonerów”.

To dobra wskazówka, jeżeli chodzi o powojenną biżuterię i nie tylko….

Czy otrzymane po przodkach obrączki należy przetapiać, dając im nowe życie?

Ja akurat brałam ślub tuż przed stanem wojennym, w ciężkich czasach PRL-u i nie stać nas było na złote obrączki. Wtedy z dużym bólem przecięliśmy grubą obrączkę dziadka i zrobiliśmy z niej dwie. Ale w obecnych, bardziej dostatnich czasach nie wykonałabym tej operacji. Takie obrączki mają najczęściej wygrawerowaną datę zaślubin, więc jest to dodatkowa informacja o ważnym wydarzeniu w rodzinie.

Ukazanie się książki, w której opisuje Pani rodzinną sagę, wzbudza zapewne wśród bliskich sporo emocji.

Praca nad książką pozwoliła mi uporządkować rodzinną historię, prześledzić losy otaczających mnie przedmiotów i podzielić się tą wiedzą nie tylko z czytelnikami, ale i z najbliższymi dla mnie osobami. Mam nadzieję, że książka obudzi w nich refleksję i zbuduje szacunek dla dziedzictwa przodków.

„Pamiątki rodzinne. Osobliwy przewodnik dla kolekcjonerów” zamawiaj online TUTAJ


Jeżeli interesują Cię podobne informacje, zapisz się do Newslettera Gazety Senior  Zapisz się do Newslettera


Zobacz również inne rozmowy Tadeusza Deptuły:

Rozmowa z Halszką Wasilewską z okazji premiery książki „Nieźle się zapowiadało” JANA SUZINA

Krystyna Gucewicz „Kocham życie z wzajemnością” KSIĄŻKA

Redakcja
CATEGORIES
Share This

Zapisz się do newslettera Gazety Senior!

To proste, aby otrzymywać nasz Newsletter, wypełnij trzy pola poniżej i kliknij „Zapisz mnie do Newslettera”. Usługa jest bezpłatna.


This will close in 0 seconds