Nigdy nie mów nigdy! Rozmowa z Moniką Zajączkowską z „Sanatorium Miłości”

Nigdy nie mów nigdy! Rozmowa z Moniką Zajączkowską z „Sanatorium Miłości”

Sanatorium uczuć, czyli siedem światów Igi B.” to kobieca powieść Moniki Zajączkowskiej z „Sanatorium Miłości”. Rozmawiamy o książce i życiu piszącej seniorki oraz popularności po 60.

Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej GazetaSenior.pl

Linda Matus: Wielu seniorów skrzętnie skrywa swoje niepublikowane dzieła w szufladach. Co w Pani przypadku stało się motorem do wydania powieści drukiem?

Monika Zajączkowska: Do wydania mojej powieści zachęcały mnie koleżanki z pracy, które przeczytały maszynopis. Twierdziły, że każda kobieta powinna przeczytać tę powieść. Z kolei mój przyjaciel, Andrzej z programu “Sanatorium Miłości”, słysząc te pozytywne opinie, skontaktował mnie z odpowiednią osobą, która sprawiła, że historia Igi B. ujrzała światło dzienne.

Co w pisaniu lubi Pani najbardziej, a czego się Pani wystrzega?

W pisaniu najbardziej lubię to, że kompletnie nie wiem, co wydarzy się na kolejnej stronie. Nie robię żadnego planu. Po prostu siadam i piszę. To bardzo ekscytujące, bo wielokrotnie jestem zaskoczona tym, co spotyka moich bohaterów.
Wystrzegam się natomiast długich, monotonnych opisów, może dlatego, że sama nie lubię ich czytać.

Proszę o trzy wskazówki dla piszących do szuflady seniorów? Co warto zrobić ze swoją twórczością?

Przede wszystkim po napisaniu tekstu najlepiej go odłożyć i ponownie przeczytać za dzień lub dwa w celu skorygowania ewentualnych błędów. Proces tzw. czyszczenia tekstu będzie tym dłuższy, im obszerniejsze jest nasze dzieło. W przypadku powieści może to zająć nawet kilka tygodni. Następnie, jeżeli uznamy, że tekst jest już gotowy, dobrze jest dać go kilku osobom do przeczytania w celu oceny. Świetnie by było, gdyby jedną z tych osób był polonista. Koniecznie trzeba zaznaczyć, że zależy nam na szczerej opinii. Jeżeli tekst spotka się z uznaniem ww. polonisty oraz większości czytających to czas, by rozejrzeć się za wydawcą.

Wiele trudnych przeżyć ma Pani na swoim życiowym koncie m.in. zdrada, rozwód. Jak dziś patrzy Pani na te trudne doświadczenia? Czy Monika Zajączkowska wolałaby dziś, aby los ich jej oszczędził? A może wniosły do życia zmianę, która była warta tego cierpienia?

Dzisiaj na pewno moje wybory byłyby inne. Z pewnością wolałabym nie przeżywać tego, co przyniósł mi los. Młoda, pełna nadziei byłam za miękka, zbyt naiwna. Czasu się nie cofnie, przeżyć też nie. Doświadczenia sprawiły, że dzisiaj jestem bardzo ostrożna w swoich wyborach. Zwracam uwagę na wiele rzeczy. W naszym wieku 60 plus już nie mamy różowych okularów na nosie. Dokładnie wiemy, czego chcemy, ale – w moim przypadku – nie za wszelką cenę.

Czy upływ lat ciąży czy wręcz przeciwnie? Jak to jest w Pani przypadku?

Ja w ogóle nie przejmuję się upływem lat. W ogóle nie martwią mnie kolejne zmarszczki czy nowe bruzdy na twarzy. Najważniejsze dla mnie jest to, co mam w środku. Mój nastrój. Zawsze byłam i nadal jestem optymistką. Nie muszę być najlepsza, najmądrzejsza, najładniejsza, ale bardzo zależy mi na sprawności umysłowej i fizycznej oraz na dystansie do otaczającego mnie świata.

Widzowie czuli niedosyt Moniki po emisji czwartej edycji „Sanatorium Miłości”. Rozważna czy romantyczna? Jaka jest Monika Zajączkowska w relacjach z mężczyznami?

Powiem w sekrecie, że ja też czułam ten niedosyt, oglądając kolejne odcinki. Wynikał on między innymi z tego, że materiału nakręcono przysłowiowe kilometry, a wybierano z tego mały procent ze względu na ograniczenia czasowe każdego odcinka. Odpadło wiele nagranych scen: tańców, karaoke, zawodów, gier. Zgodnie z formułą programu kamery skupiały się przede wszystkim na osobach, które łączyły się w pary. A ponieważ ja z nikim w parę się nie złączyłam, w pewnym momencie stałam się mniej widoczna dla widza, choć de facto bawiłam się świetnie.

W relacjach z mężczyznami jestem przede wszystkim rozważna. Romantyzm chyba przeszedł u mnie w stan hibernacji. Wiem jednak, że to może się w każdej chwili zmienić.

Po tym, jak miała Pani okazję zakosztować show-biznesu, jak się zmienia perspektywa, gdy się przechodzi na tzw. drugą stronę? Czy coś Panią zaskoczyło?

Zaskoczyła mnie popularność. Wiele osób rozpoznawało mnie i nadal rozpoznaje w sklepach, na ulicy. Spotykam się z niesłabnącymi wyrazami sympatii. Nieznani mi ludzie podchodzą i witają się ze mną jak z członkiem rodziny. Nieraz nawet proszą o autograf lub robią wspólne zdjęcie. Wiele osób pyta o moje życie prywatne.

Czy serce Pani Moniki jest aktualnie wolne czy zajęte?

Moje serce jest od lat zajęte przez dzieci i wnuki, również moi przyjaciele mają w nim swoje miejsce, ale z pewnością znajdzie się w nim przestrzeń dla osoby, która wzbudzi we mnie głębsze uczucia. Jak mawia mój kolega Romek z “Sanatorium Miłości”: „nigdy nie mów nigdy”, bo wszystko się może zdarzyć.

Wywiad ukazał się w drukowanym wydaniu „Gazety Senior” numer 12/2022 (grudzień)


Jeżeli interesują Cię podobne informacje, zapisz się do Newslettera Gazety Senior  Zapisz się do Newslettera


 

Linda Matus
CATEGORIES
Share This

Zapisz się do newslettera Gazety Senior!

To proste, aby otrzymywać nasz Newsletter, wypełnij trzy pola poniżej i kliknij „Zapisz mnie do Newslettera”. Usługa jest bezpłatna.


This will close in 0 seconds