Marta Matyszczak autorka „kryminałów pod psem” i „kryminałów z pazurem”. Rozmowa

Marta Matyszczak autorka „kryminałów pod psem” i „kryminałów z pazurem”. Rozmowa

Rozmawiamy z Martą Matyszczak, autorką „kryminałów pod psem” i „kryminałów z pazurem” m.in. o czytelnikach jej książek, rosnącym zapotrzebowaniu na lekturę z przymrużeniem oka.

Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej GazetaSenior.pl

Linda Matus: Jest Pani poczytną autorką kryminałów na wesoło. Kto w praktyce sięga po książki Marty Matyszczak? A kogo widzi Pani oczyma wyobraźni, gdy powstaje kolejna książka? Może to są dwa różne obrazki?

Marta Matyszczak: Nie piszę pod żadną grupę odbiorców, bo też i przekrój moich Czytelniczek i Czytelników jest szeroki: od młodzieży, przez panie bizneswomen, po starszych panów. Tworzę tak, jak mi w duszy gra – czyli kryminalnie i z przymrużeniem oka. A i w ten sposób na świat patrzą ludzie z różnych grup społecznych czy wiekowych. W „Kryminałach pod psem” i „Kryminałach z pazurem” spotykamy się wszyscy razem. Choć muszę przyznać, że zauważyłam, iż często po moje książki sięgają koleżanki mojej mamy (i ona oczywiście też, jest moją pierwszą czytelniczką).

Prowadzi Pani serwis internetowy KawiarenkaKryminalna.pl, gdzie można znaleźć m.in. zapowiedzi, nowości, rozmowy z autorami kryminałów. Proszę wytłumaczyć mi – jak 3-latkowi – fenomen kryminału? Skąd taka rzesza ludzi, którzy z wypiekami na twarzy szukają trupa.

Powieści kryminalne, wbrew pozorom, są bezpieczną przestrzenią, pod tym względem, że w przedstawianych historiach zazwyczaj możemy liczyć na szczęśliwe zakończenie. Złoczyńca zostaje złapany, sprawiedliwość zwycięża. Tymczasem w prawdziwym życiu nie zawsze tak bywa. Kryminały stanowią świetną rozrywkę intelektualną, ale też często przedstawiają nam kawałek świata, którego może, gdyby nie lektura, nigdy byśmy nie poznali. Poruszają ważne problemy społeczne, opowiadają o ciekawych psychologicznie bohaterach. Krótko mówiąc – mogą być świetną literaturą w ogóle, nie tylko gatunkową. Dlatego ja kocham kryminały, zarówno czytać, jak i pisać.

Czy coś się zmieni w obliczu okrucieństwa rzeczywistości, której doświadczamy? Czy to przełoży się na poszukiwanie pogodniejszej lektury? Zwrot ku gatunkowi, który Pani uprawia?

Tak podczas pandemii, jak i teraz w czasie wojny, którą wywołała Rosja, widzę, że rzeczywiście czytelnicy chętniej sięgają po lżejszą lekturę, która pozwala im choć na chwilę zapomnieć o szarej codzienności. I to jest piękne właśnie w gatunku kryminałów z przymrużeniem oka, że oprócz tych wszystkich funkcji, o których mówiłam wyżej, spełniają też rolę poprawiacza nastroju. Czasem piszą do mnie czytelnicy i opowiadają, że Gucio czy Burbur pomogli im przetrwać trudne chwile w życiu. I to jest największy komplement dla pisarki.

W opiniach o ostatnich Pani książkach „Taka tragedia w Tałtach” i „Mamy morderstwo w Mikołajkach” natknęła się na słowo – rozbrajające. Czy to trafna ocena?

Nie mnie oceniać oceny czytelników. Ja mogę tylko powiedzieć, że moim celem jest wywołanie uśmiechu na twarzy odbiorcy, zainteresowanie go zagadką kryminalną, ciekawymi bohaterami, nietuzinkowym miejscem akcji czy problemem społecznym, który poruszam w książkach. Jeśli to się udaje, to jestem szczęśliwa.

Jak planuje Pani spędzić emeryturę? Czy w ogóle o niej Pani myśli?

Moim marzeniem, które się spełniło i wciąż spełnia, jest pisanie książek. Nie sądzę więc, bym tak chętnie rozstała się z moimi bohaterami, ale przede wszystkim czytelnikami, na emeryturze. Mam więc nadzieję pisać i mieć wokół siebie swoich najbliższych: tych dwu, ale i czworonożnych!

fot. Przemyslaw Jendroska

Zobacz również:

Premiera książki „Las i ciemność”, czyli KRYMINAŁ POD PSEM – wywiad z autorką

Linda Matus
CATEGORIES
Share This

Zapisz się do newslettera Gazety Senior!

To proste, aby otrzymywać nasz Newsletter, wypełnij trzy pola poniżej i kliknij „Zapisz mnie do Newslettera”. Usługa jest bezpłatna.


This will close in 0 seconds