Jak żyć, żeby nie żałować… czyli kobiety kobietom. Cykl NA 2 GŁOSY … A CZASAMI 3

Jak żyć, żeby nie żałować… czyli kobiety kobietom. Cykl NA 2 GŁOSY … A CZASAMI 3

Cykl „NA 2 GŁOSY … A CZASAMI  3”
Realizacja: Bogna Bartosz i Ilona Zakowicz, gościnnie: Linda Matus, Ilona Zakowicz, Krystyna Ziętak.

Przed nami lipiec, miesiąc, który przywołuje na myśl wakacje i letni wypoczynek. Długie dni i ciepłe noce, dojrzewające owoce i zboża to atrybuty siódmego miesiąca. Zdaniem Aleksandra Brücknera, wybitnego slawisty i historyka kultury, nazwa „lipiec” pochodzi od kwitnących od końca czerwca lip, uznawanych niegdyś za drzewa święte. W dawnych wierzeniach słowiańskich lipa utożsamiana była z bóstwami żeńskimi i kultem Matki Ziemi. Traktowano ją jako drzewo miłości, życia i urodzaju. Bywało także, że w cieniu jej rozłożystych konarów mieszkańcy wsi spotykali się na rozmowę lub sąd. Sławianie wierzyli bowiem, że drzewo lipy pomaga wydobywać prawdę. Zainspirowane symboliką siódmego miesiąca postanowiłyśmy pochylić się nad tematem kobiecości. A precyzyjnie kobiecych więzi i relacji. Do współpracy zaprosiłyśmy kobiety w różnym wieku, by stworzyć otwartą przestrzeń dialogu, dzielenia się wiedzą i doświadczeniami. Zapraszamy do lektury!

Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej GazetaSenior.pl

Krystyna Ziętak: Gdy otrzymałam od Bogny i Ilony e-mail z propozycją dodania do ich artykułu swoich „trzech groszy” z radami dla kobiet, to przed oczyma przebiegły mi sceny z życia, z lat szkolnych i tych po siedemdziesiątce. Przypomniały mi się fragmenty moich felietonów dla Gazety Senior. Uświadomiłam sobie, że trudno będzie wybrać z wielu własnych doświadczeń tylko kilka. Zaczęłam nawet żałować, że nie dostałam propozycji napisania oddzielnego felietonu.

Świadomie napisałam „po siedemdziesiątce”, a nie „po sześćdziesiątce”, bo do 65. urodzin byłam młoda. Liczba 65 kojarzyła mi się z wiekiem emerytalnym, z końcem pracy, która była celem mojego życia, a więc – źle. Dlatego moja pierwsza rada brzmi: nie spiesz się z przejściem na emeryturę, a jeśli będziesz do tego zmuszona, to zacznij życie na nowo i pamiętaj, że swoje zobowiązania już „odpracowałaś”.

Gdy czasem w rozmowach z lekarzami wyrażam opinię, że powinnam zwolnić tempo życia – wiadomo, zdrowie już nie to – to zawsze słyszę w odpowiedzi: jeśli pani zrezygnuje z aktywności, to się pani „rozsypie”. Tutaj nie chodzi o ćwiczenia gimnastyczne, które oczywiście są ważne. To aktywność umysłowa trzyma nas przy życiu. Zatem druga rada to: wyłącz telewizor i włącz komputer. Telewizja nie nadąża za zmieniającym się światem, propaguje archaiczne wzorce. W zeszłym tygodniu włączyłam telewizję śniadaniową. Była w niej mowa o gotowaniu, sadzeniu kwiatków, zdrowym odżywianiu. Czy to mogło być dla mnie jakimś ożywczym bodźcem? Chyba nie.

Za to gdy włączyłam komputer, to na Facebooku przeczytałam post młodego znajomego o poszukiwaniu przez jego fundację psychologa, który umie stosować metody sztucznej inteligencji i wie, co to jest grywalizacja. Ja oczywiście nie wiedziałam, co to jest. Skorzystałam z internetowej wyszukiwarki i o grywalizacji trochę poczytałam. Spodobała mi się. Stąd moja trzecia rada: ucz się, nawet jeśli nie jest ci to potrzebne.

Jestem przeciwniczką określenia 60+, a nawet uważam je za szkodliwe, gdyż wprowadza zbędny podział. Liczy się wiek mentalny, nie ten z metryki. Z tym wiążę się czwarta rada: zapomnij o metryce i nie zamykaj się tylko w środowisku rówieśników. Starzy i młodzi świetnie się uzupełniają, inspirują, są sobie nawzajem potrzebni.

I wreszcie rada piąta: zakochaj się. Jeśli jesteś „gospodarstwem jednoosobowym”, to zakochaj się w szpakowatym brunecie, ale nie takim świeżo po rozwodzie. Podobno od rozwodu do czasu nowego związku powinno minąć co najmniej pięć lat. Bezpieczniejszym być może pomysłem byłoby zakochanie się w swoim mieście – ja tak zrobiłam. Miałabyś wtedy pole do popisu, działając na rzecz jego mieszkańców. To prowadzi do szóstej rady: nie daj się wyeliminować z życia społecznego. Bierz udział w dyskusjach o sprawach twego miasta. Pokaż, że jesteś. Kiedyś wyraziłam swoje rozczarowanie, że do Wrocławskiej Rady Kobiet nie powołano prawdziwej seniorki. To, że istnieje Wrocławska Rada Seniorów, nie jest usprawiedliwieniem.

Na zakończenie rada siódma: utrzymuj kontakty z kolegami. Ograniczenie swojego towarzystwa do kobiet może zubożyć twoje widzenie świata. Jest to rada chyba sprzeczna z tezą artykułu, ale w moim przypadku sprawdzała się i w szkole, i w pracy. Nieraz łatwiej znajdowałam wspólny język z mężczyznami.

Bogna Bartosz: Ech…  łatwo i niełatwo dzielić się tzw. życiową wiedzą … z jednej strony bagaż doświadczeń z racji wieku choćby, a z drugiej świadomość, że każde życie inne. Co jednak bez obaw mogę przekazać, pewna i świadoma wagi słów, to dbanie o bycie dobrą dla siebie. Co to znaczy? Żeby zgodzić się z sobą, swoimi ograniczeniami, niemożnościami. Żeby sobie wybaczać i łagodnie traktować, a nie wciąż biec za ideałem, wypełnionym różnymi „powinnam”, „należy”, „muszę”. Uczę się od lat swojej wartości, teraz już pewna, że opierać ją należy na tym, czego dokonałam, wsłuchując się też w opinie ważnych dla mnie osób. Inne głosy omijam.

Francuzi, w Europie uważani za  koneserów życia, smakujący każdą chwilę (nie tylko wyrafinowane potrawy francuskiej kuchni), ukuli i rozpowszechniają Joie de vivre.  Joie de vivre to umiejętność dostrzegania i cieszenia się drobnymi przyjemnościami. To czas spędzony z tymi,  z którymi chcę i lubię się spotykać, z kawą lub herbatą w eleganckiej filiżance, w domu albo kawiarni na wrocławskim albo innym rynku. Nie muszę i nie potrzebuję już spotykać się z tymi, którzy sprawiają, że czuję się źle, obco i nie na miejscu, bo ten czas wolę wykorzystać na dobrą książkę, film, spacer, rozmowy. Te ostatnie są szczególnie bezcenne, inspirują, podnoszą na duchu, gdy trzeba, a czasami po prostu są miłą przyjemnością wsłuchania się w głos innych mądrych kobiet, w różnym wieku i z przebogatymi historiami. I co jeszcze nie bez znaczenia Joie de vivre nie wymaga nakładów – nie muszę jechać na Malediwy albo do modnego kurortu.

Jednak jak już lipcowe, trochę leniwe klimaty nami zawładną, to skorzystajmy jeszcze z włoskiego dolce farniente – radości próżnowania. Wtłoczone w schemat wypełnionej obowiązkami codzienności, aktywności, krzątania, zajmowania się tym i owym,  radzę szczerze – doceńmy też słodkie nicnierobienie. Zdecydowanie od czasu do czasu bez wyrzutów sumienia należy sobie na dolce farniente pozwolić, bez względu na porę roku i wiek.  

Linda Matus: Tzw. „dobre rady” na ogół przychodzą bez zaproszenia. Im jestem starsza, tym bardziej nie lubię dawać i otrzymywać rad. Ale uważam, że warto rozmawiać i mieć wokół siebie grono mądrych, autentycznie życzliwych i różnorodnych kobiet.

Aby wychować jedno dziecko potrzeba całej wioski. Ale kiedy właściwie kończy się to wychowanie? Jestem 40+ i moje wciąż trwa… Rzeczywistość się zmienia, ja się zmieniam, ciało się starzeje, głowa nie chce. Dziś już wiem, że to się nie kończy, dlatego to takie wielkie wyzwanie, ale i szansa. Jedna przyjaciółka, jedna matka czy mąż, to może być trochę za mało na daleką drogę w nieznane. Mam przyjaciółkę na każdy problem, ale nie przypominam sobie, żeby to planowała. Mam takie „od życia w ogóle”, te są najczęściej dużo starsze ode mnie, mają zdrową głowę i duszę oraz niezbędny dystans do dzisiejszej dzikiej rzeczywistości. Są takie od konkretnych problemów – prawo, księgowość, marketing, wnętrza, gotowanie etc. Ekspertki w swoich fachu, często prymuski, aż się prosi, żeby skorzystać z ich wiedzy przy kawie. Są takie, z którymi się wychowałam – znamy się jak „łyse konie” i to są jeszcze inne rozmowy. Są takie, które znam tylko z książek lub YouTuba. Oczywiście jest mama, siostra, są ciotki etc. Każda z tych kobiet to inna perspektywa, przekonania, metody. Życie nie jest czarno-białe, mieni się różnymi kolorami tęczy i stawia przed nami trudne pytania. Warto dobrze wybrać przyjaciółkę do tej konkretnej kawy. Nie jestem zachłanna, choć bywałam. Dziś wiem, że jak inni mają, to nie znaczy, że dla mnie zabraknie. Dzielmy się sobą i swoimi przyjaciółkami. Mam nadzieję, że jestem dla innych kobiet jedną z takich przyjaciółek. Wsparcie często jest tam, gdzie go nie szukamy.

Ilona Zakowicz: Ponad 10 lat temu w UTW w UWr rozpoczęła się moja zawodowa podróż. To tam odkryłam pasję pracy z osobami starszymi i inspirację do pracy naukowej, także tam zrozumiałam, jak ważne są międzypokoleniowe relacje. Ponieważ miejsce to pozwoliło mi doświadczyć, trwającego od lat, życzliwego wsparcia i przyjaźni mądrych i pełnych pasji kobiet – słuchaczek UTW, chciałabym podzielić się następującą inspiracją… „Żadna bohaterka nie podróżuje sama” zauważa Maureen Murdock w „Podróż Bohaterki”, ponieważ każda, zwłaszcza niebezpieczna wyprawa, wymaga uczestnictwa wielu sojuszników. Dlatego jeśli wyruszasz w podróż w nieznane pełną przygód i niepewności, krętą drogą przemierzasz obce lądy lub na niespokojne wody wypływa Twoja łódź  – zabierz ze sobą dobrą mapę i godne zaufania towarzyszki podróży. Za mapę niech Ci służą mądre rady życzliwych Ci kobiet (to one będą Ci drogowskazem), towarzyszkami – bliskie Ci przyjaciółki, serdeczne koleżanki, sprawdzone mentorki (to one przyjdą Ci z pomocą w potrzebie). Wsłuchuj się w niezwykłe kobiece opowieści, doceniaj ich mądrość, szanuj  doświadczenie. Dostrzegaj piękno tkwiące w każdym wieku, szukaj przewodniczek i ucz się czerpać z ich wiedzy. Staraj się widzieć to, co łączy, a nie dzieli, buduj wspólnoty pełne zrozumienia.

O Autorkach

Bogna Bartosz: zajmuje się zawodowo psychologią od prawie 40 lat. Stara się odkryć  czynniki decydujące  o wysokiej jakości życia osób w różnym wieku, w tym 60+. Jest autorką i współautorką 70 artykułów oraz  6 książek.

Ilona Zakowicz: pedagożka i kulturoznawczyni. Od ponad 10 lat współpracuje z osobami starszymi i na ich rzecz. Jest autorką i współautorką ponad 30 publikacji naukowych, członkinią krajowych i międzynarodowych zespołów projektowych oraz badawczych.

Gościnnie:                                                         

Krystyna Ziętak: emerytowany profesor matematyki, blogerka znana jako Krystyna Wirtualna Kultura 60+, felietonistka „Gazety Senior”. Dała się bliżej poznać czytelnikom w rozmowie  pt. „Krysia mącicielka”, do przeczytania na GazetaSenior.pl TUTAJ

Linda Matus: redaktor naczelna „Gazety Senior”

Może Cię również zainteresować:

Wiosenny powiew optymizmu i 3 proste sposoby na poprawę kondycji psychicznej. DO STOSOWANIA W DOMU

Cyberprzestrzeń  i przekraczanie granic. Rozmawiają Martyna Wilk, Bogna Bartosz, Ilona Zakowicz

Redakcja
CATEGORIES
Share This

Zapisz się do newslettera Gazety Senior!

To proste, aby otrzymywać nasz Newsletter, wypełnij trzy pola poniżej i kliknij „Zapisz mnie do Newslettera”. Usługa jest bezpłatna.


This will close in 0 seconds

Zamów prenumeratę!


This will close in 0 seconds